czwartek, 25 lipca 2019

Mała haska suita



Księgarnie w Amsterdamie to osobny rozdział tego miasta.
Są antykwariaty specjalistyczne i potpourri dla turystów, szczególnie anglojęzycznych.
Ale specjalne miejsce zajmuje księgarnia Atheneum na Spui.

(www)

Też ma spory dział książek anglojęzycznych - jak to w Holandii - ale poza tym to jedna z lepszych księgarni w mieście z książkami niderlandzkimi i nowościami. Ma dużą ofertę za zakresu nauki języków, literaturoznawstwa czy dziejów Niderlandów.
Poza tym sama przestrzeń sklepu jest przyjazna: schodki, półpięterka, otwierające się kolejno perspektywy i pomieszczenia. To ludzkie, organiczne, naturalne otoczenie.

(www)

(www)

Już trzymałem po pachą kilka wybranych tytułów, kiedy nagle zauważam znaną okładkę Orensnijder, tulpensnijder (Tnący uszy, tnący tulipany). ...? ...o! Poznaję - to wznowienie książki z 1975 roku. Kartkuję. Tak. Dokładnie trzeci druk. Sam posiadam wydanie drugie z 1981 roku, a lektura tych wierszy wprawiła mnie swego czasu w zachwyt.

Orensnijder, tulpensnijder to poezje zebrane Paula Rodenki (1820-1976), zawierające jego wiersze agresywne i "miłe", jak wyraził to jeden z krytyków. Rodenko, znany głównie ze swoich esejów i krytycznoliterackich artykułów, towarzyszących m.in. wystąpieniu awangardowego Pokolenia Lat 50. (Vijftigers), był i jest nadal nieco zapoznany jako poeta. Takie wznowienie cieszy mnie. I przypomina moją własną fascynację sprzed lat.

(fot. J. Koch)

Zauroczenie przekształciło się w pragnienie przekładu. Ostatecznie w 1992 roku ukazał się we wrocławskim wydawnictwie Leopoldinum tom zawierający kilkadziesiąt wierszy Holendra.

(fot. J. Koch)

Wychodzę z pokoju. Stromymi amsterdamskimi schodami schodzę na dół do pomieszczeń biblioteki Domu Tłumacza. Obok czerwonego oryginalnego tomu Rodenki jest też mój. Cienki, lekko różowawy, po latach na grzbiecie nieco spłowiały. Jakby był odbiciem holenderskiego wydania. Ale kiedy zaglądam do środka, znajduję własne wiersze, które brzmią równie mocno jak wtedy. "Własne" wiersze piszę, bo to przecież w jakimś sensie moje: Holender nie pisał po polsku... Kilka przekładów przypomnę.

Są tam takie perełki:

Szkło

Szkło, sokół piasku:

ogień obdarza wzrokiem.


albo:

Miłość

Kręgi płoszą kręgi:

twardo śpi głaz.


ale też i inne wiersze.






Tak wygląda skyline letniej Hagi, kiedy patrzy się z oddali.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz