(fot. J. Koch) |
Dom Południowoafrykański w Amsterdamie... Wiele wspomnień... Dawniej bywałem tutaj częściej. Potrzebowałem źródeł, materiałów, książek, kiedy pracowałem nad habilitacją o outsiderze w literaturze afrikaans, pisałem artykuły zebrane potem w Wenus Hotentockiej...
![]() |
(DBNL) |
![]() |
(Wyd. Akad. Dialog |
...i oba tomy historii literatury...
![]() |
(Wyd. Akad. Dialog) |
![]() |
(Wyd. Akad. Dialog) |
Pokazuję tutaj okładki tych książek, bo z nich też jestem dumny. Wszystkie współprojektowałem.
Na Outsidera sam wymyśliłem te groszki; także to, by jeden z nich różnił się kolorem - graficzny wyraz tego, że w tytule to i w koncepcji książki chodzi o 'outsidera wśród swoich'. Wielkość punktów wybraliśmy tak, by na pierwszy rzut oka nie było widać tego jednego, jedynego, innego.
Kiedy zobaczyłem serię pływaczek Jerzego Nowosielskiego, uparłem się, że jedna znajdzie się na okładce Wenus - smukła sylwetka, obramowana jak na ikonie, tak pięknie przeczyła stereotypom rasowym i kulturowym, a o tym była w końcu jedna z najważniejszych rozpraw w tej książce. Redaktorki Wydawnictwa Akademickiego Dialog przyjęły mój pomysł, a zarazem wyzwanie, ale się udało: dzielnie zdobyły zgodę galerii, która posiadała do tego obrazu prawa, na bezpłatne wykorzystanie na okładce.
A na okładkach obu tomów historii literatury są moje zdjęcia z RPA, szczególnie na pierwszym tomie nawiązujące do dyskursywnych linii, które starałem się pokazać w mojej opowieści o literaturze Afryki Południowej - w końcu historia to opowieść, a historia literatury to świadomie skonstruowana narracja.
Każda z tych książek wiele zawdzięcza wizytom i pracy w Zuid-Afrika Huis.
Nie miałem dawniej własnej biblioteki afrykanistycznej. Dopiero z czasem zaczęła się rozrastać.
I nie było tyle źródeł w Internecie jak dziś.
Tyle razy wchodziłem przez te drzwi.
Adres Keizersgracht 141 był szczególnym pojęciem, ale też swojskim.
Życzliwa przystań w Amsterdamie.
(fot. J. Koch) |
Kilka lat temu bibliotece i całej instytucji groził kryzys wskutek zmian organizacyjnych (NZAV) oraz własnościowych. Ale dzięki ludziom dobrej woli, którzy podnieśli alarm, i ludziom dobrej kasy, którzy ich wsparli (głównie koncern medialny Naspers), udało się nie tylko zachować budynek, ale odnowić go, zrobić w pawilonie na tyłach budynku archiwum, a przy tym odnowić ogród. Jest pięknie. Tam też odbyło się południowoafrykańskie grilowanie. Tak się zagadałem w afrikaans, że prawie zapomniałem obfotografować imprezę. Dopiero na sam koniec wyciągnąłem komórkę i zrobiłem kilka zdjęć.
(fot. J. Koch) |
![]() |
(fot. J. Koch) |
Do biblioteki dałem trzy książki. Są wśród nich dwie publikacje, które ukazały się w moim Zakładzie Studiów Niderlandzkich i Południowoafrykańskich na Wydziale Anglistyki UAM. To doktorat Małgorzaty Drwal napisany w języku polskim oraz anglojęzyczna książka 'profesorska' historyka z Uniwersytetu Warszawskiego Michała Leśniewskiego.
Przekazałem jeszcze też mój przekład Breytena Breytenbacha.
![]() |
(Wydawnictwo a5) |
Ta biblioteka jest największym zbiorem publikacji o Afryce Południowej na północnej półkuli i powinna nadal pełnić taką funkcję. Instytucja ma bogatą historię. Stowarzyszenie Holendersko-Południowoafrykańskie (NZAV) powstało na fali wzburzenia Holendrów pierwszą wojną anglo-burską w 1881 roku. Potem, kiedy władze Transwalu (dosł. Republiki Południowoafrykańskiej) rozbudowywały w latach 80. i 90. XIX wieku sieć kolei żelaznych, wspierano się inwestycjami Holendersko-Południowoafrykańskiego Towarzystwa Kolejowego (NZASM). Po 1902 roku i brytyjskiej aneksji burskich republik, wypłacono inwestorom z Holandii odszkodowania. Dzięki nim powstało Stowarzyszenie ZASM, które w 1923 roku kupiło XVII-wieczny dom patrycjuszowski przez prestiżowym kanale Keizersgracht. W 2016 roku otwarto odrestaurowany budynek Fundacji Dom Południowoafrykański Holandia (Stichting Zuid-Afrikahuis Nederland).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz