piątek, 20 lipca 2018

Auschwitzmonument / De Dokwerker

[To wpis z 2017 roku. Zamieszczam go dopiero teraz po ponownym uruchomieniu bloga. W kontekście wprowadzenia ustawy {27-06-2018} o zmianie ustawy {26-01-2018} o zmianie ustawy {18-12-1998}... o IPN moja interwencja sprzed roku nagle uzyskała inny wymiar. Myślę o tym ze smutkiem. Ile się zmieniło w ciągu roku? Ile zmienia z dnia na dzień? A ile jeszcze zmieni?]

Trzeba było tam pojechać.
Po moim wpisie na temat dziennikarskiej pomyłki w "De Volkskrant" w kwestii Auschwitz musiałem.
Chciałem też.

Najpierw wyciągam rower z garażu.
Kwiatek, który zostawiła dziewczyna hiszpańskiego tłumacza, zwiędnięty już.



Przed czterema tygodniami był jeszcze pełen życia, wigoru, turgoru.




Dziś obraz nędzy i rozpaczy - suszka.
I tak się dzielnie trzymał na rowerowych ścieżkach tego miasta.
Przez moment myślę, że ten kwiat na bagażniku dostraja mnie do dzisiejszego planu.
Dziś wyprawa do dwóch pomników.
Wojennych.

Najpierw Auschwitz-Monument. W Wertheimparku - najstarszym parku Amsterdamu założonym w 1812 roku. Pomnik zaprojektowany przez artystę-plastyka, ale też znanego pisarza Jana Wolkersa (1925-2007).
Jak przedstawił nieprzedstawialne, niewyobrażalne? W prosty i genialny sposób, nowocześnie, po holendersku chciałoby się powiedzieć, bez patosu i sztucznej wielkości.
Na ziemi znajdują się lustra.
Odbijają niebo.
Tylko że lustra są popękane, bo niebo po Auschwitz nie będzie już nigdy całe.


(Jan Wolkers, Auschwitzmonument, fot. J. Koch)

(Jan Wolkers, Auschwitzmonument, fot. J. Koch)

(Jan Wolkers, Auschwitzmonument, fot. J. Koch)

(Jan Wolkers, Auschwitzmonument, fot. J. Koch)

Chodzę wokół tego pomnika i robię zdjęcia.
Ustawiam się do światła, ustawiam sam pomnik. W sumie jest trudny do sfotografowania, bo nie ma ewidentnego kształtu, wbijającego się w przestrzeń. Nie jest bryłą, którą można by ograć jakoś światłocieniem. I nagle, zupełnie nieoczekiwanie, przychodzi pomoc z samego nieba. Na lustrach ląduje gołąb i idzie, kroczy po nich. Nie odlatuje, nawet kiedy się zbliżam. "Zrobił"mi zdjęcie!

(Jan Wolkers, Auschwitzmonument, fot. J. Koch)

(Jan Wolkers, Auschwitzmonument, fot. J. Koch)

(Jan Wolkers, Auschwitzmonument, fot. J. Koch)

Niedaleko znajduje się inny monument także upamiętniający drugą wojnę światową. Konkretnie dwudniowy strajk 25-26 lutego 1941 roku w Amsterdamie, Hilversum, Utrechcie i kilku innych miastach. Kilka dni wcześniej, 17 lutego, doszło już do strajku metalowców przeciw planowanym deportacjom Holendrów do pracy w Niemczech. Odwołano je. Ale po pierwszej wielkiej łapance na Holendrów żydowskiego pochodzenia, kiedy na ulicach schwytano kilkaset osób, współobywatele rozpoczęli strajk solidarnościowy zainicjowany przez Komunistyczną Partę Holandii. Pomnik Robotnika portowego (Dokwerker) upamiętnia to wydarzenie. W tle widać budynek portugalskiej synagogi.

(Mari Andriessen, De Dokwerker, fot. J. Koch)

Pomnik został odsłonięty w 1952 roku. I choć może się wydawać, że stoi w kontrze do abstrakcyjnej idei Wolkersa, to tak nie jest - robotnik nie jest wyidealizowany, to zwykły człowiek, a idea jest podobnie jak u Wolkersa bardzo holenderska. Rzeźbiarz Mari Andriessen (1898-1979), autor pomnika i członek "Grupy figuratywnej abstrakcji', wybrał Willema Termetza by posłużył mu za model. Trzeba go było przekonywać, bo początkowo nie chciał - strajk był dla niego czymś niezwykle ważnym i nie uważał, by był godny tego, aby służyć za jakiś wzór.


(Mari Andriessen, De Dokwerker, fot. J. Koch)


(Mari Andriessen, De Dokwerker, fot. J. Koch)


(Mari Andriessen, De Dokwerker, fot. J. Koch)


(Mari Andriessen, De Dokwerker, fot. J. Koch)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz